O muzyce:
Rezydenci wyznawali filozofię "zaciemnienia". Polega to na tym że dzieło które powstaje w umyśle twórcy jest (nawet podświadomie) "zaciemniane" czyli poddawane pod zgubny wpływ oczekiwań audytorium..... Dlatego też zdecydowali się nagrać płytę której nie zamierzali wydać. Nagrali i dzieło powędrowało na półkę. Po kilku latach zespół popadł w tarapaty finansowe i jedyny ratunek to wydanie tej płyty która kurzyła się w archiwum. Tyle mówią strony internetowe i tyle o genezie samego tytułu. Czy tak było naprawdę - nie wiem. W każdym razie obecnie możemy posłuchać czegoś "niedostępnego" :)
Muzyka - bardzo ciekawe melodie, pojawia się wokal żeński, co nie jest zwyczajne dla muzyki Residents. Jedno z lepszych dzieł muzyki alternatywnej - ambitne, przemyślane, bez jazgotu i popierdywań często kojarzonych z tego rodzaju muzą. Zawiera dłuższe, rozbudowane pod względem brzmieniowym jak i formalnym kompozycje. Polecam - płytka należy do bardziej strawnych wydawnictw The Residents.
O dźwięku:
Jak zazwyczaj dźwięk jest przez Residentów traktowany po macoszemu, to tutaj dodatkowo położyli gruby koc na mikrofony i tak nagrali. Jednym słowem - beznadzieja, absolutny brak dynamiki, czegokolwiek, bardziej złożone struktury to jedna zbita bryła.......